Do zimnej wody włożyłam 3 udka kurczaka i kawałek szpondera o wadze około 300 g. Dodanie mięsa wołowego zdecydowanie wzbogaca smak rosołu. Kiedy woda się prawie zagotowała, zdjęłam szumowiny i dodałam 2 marchewki, 2 duże pietruszki, pół dużego selera, 3 opalone nad ogniem cebule, liść pora, gałązkę naci selera i łyżkę suszonego lubczyku. Cebule muszą być opalone nad ogniem. Magda Gessler twierdzi, że na każdy litr rosołu powinna przypadać 1 cebula, więc nie ograniczajmy się :)
Gotowałam 3 godziny. Rosół musi się gotować na małym ogniu, ma tylko lekko pykać, aby nie zrobił się mętny. Na 5 minut przed końcem gotowania osoliłam do smaku i dodałam garść natki pietruszki.
Podałam z domowym makaronem. Do rosołu ze zdjęcia pokroiłam makaron nie tak cienko jak zwykle i okazało się, że taki grubszy makaron nam bardziej smakuje :) Przepis na domowy makaron znajdziecie tutaj.
Wygląda super smacznie :)
OdpowiedzUsuńWygląda smakowicie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńnie ma jak rosołek z domowym makaronem mniam:)
OdpowiedzUsuńPrzepis dodaje do ulubionych ! Super wygląda :).
OdpowiedzUsuńWitam. Jutro na obiad na pewno będzie rosół wołowy. Nie planowałam makaronu " swojej roboty" ale, no właśnie zainspirowałam się Twoim opisem_przepisem i zaraz zabieram się za makaronik. Poświęcę się a co :)
OdpowiedzUsuńJa powolne gotowanie rosołu nazywam - paciorkowaniem nie wiem skąd ta nazwa ale, podoba mi się :)
Pozdrawiam. Ela